Wspomnienia

Stefan Wawrowski

"W 1939 roku miałem 10 lat. Pamiętam, że 1 września 1939 roku to był piątek. Na targowicy – która wówczas była w centrum miasta, w miejscu gdzie obecnie jest mały park – zbierali się ludzie. Przyjechały furmanki, handlarze rozstawiali swoje towary. Moja przyszła żona odprowadzała stryja na pociąg. Stryj tak jak wielu innych został zmobilizowany i wyjeżdżał do jednostki. Później miało się okazać, że nigdy już nie wróci do domu. W pewnym momencie od zachodniej strony miasta nadleciały samoloty. Był duży huk. Zaczęły spadać bomby. Na szczęście nie na centrum miasta, gdzie było pełno ludzi. Wybuchały na obrzeżach, około sześciu koło kościoła, kilka przy stacji kolejowej. Zaczęła się panika, ludzie gdzie tylko mogli uciekali z targu. Niedługo po samolotach zjawili się w mieście niemieccy żołnierze. Trzeba pamiętać, że w tamtym czasie granica z III Rzeszą przebiegała niedaleko Mławy, więc już przed południem Niemców było pełno w mieście. Przybyli samochodami, motocyklami, nawet rowerami. Przybyli, no i zostali na długie lata. Nikt się nie spodziewał wtedy, że to aż na tak długo. 

piątek, 21 maj 2021 06:15

Lata wojenne i powojenne

Zofia Oprzałkowska 

"Przed wybuchem wojny uciekliśmy z mamą na wieś, tata został w Raciążu. Ponieważ nie było tam warunków mamusia powiedziała, że co będzie to będzie, wracamy do domu. Pierwszy patrol niemiecki spotkaliśmy przy ul. Płockiej, koło domu pani Arceuszowej. Przestraszyliśmy się niemieckich motorów z koszami, które przejeżdżały przez Raciąż. Utkwił mi z tego wydarzenia obraz Żyda, bitego przez Niemca, który zeskoczył z jednego z motorów. Bardzo to przeżyliśmy, byliśmy przerażeni, myśleliśmy, że jeśli jest taki początek, to jak będzie dalej. Doszliśmy szczęśliwie do domu.

Barbara Brzosko

"Nikt sobie nie zdawał sprawy z tego, że zaczyna się wojna światowa ani ile ona potrwa, ani co się wydarzy. W piątek o piątej rano usłyszeliśmy, że jest wojna. Po niedługim czasie nadleciały samoloty. Przekonaliśmy się osobiście, że wojna wybuchła. Jedna bomba spadła za kościołem. Ludzie dowiadywali się o tym, także za pośrednictwem radia, którego posiadanie potem zostało zabronione. 1 września 1939 r. miałam 13 lat. Wielu mieszkańców wpadło w panikę, zastanawiali się co zrobić. Dużo osób zaczęło uciekać z miasta. To też okazało się niebezpieczne. Na drogach było wielu uchodźców – cywili i żołnierzy. Niemcy z samolotów strzelali do ludzi. Moja rodzina też postanowiła opuścić Raciąż. Uciekaliśmy przez łąki do rodziny Bulaszewskich, do Kossobud. Mama była chora. Na wóz rzuciliśmy pierzynę, a na nią położyliśmy mamę i ją przykryliśmy. Była tak słaba, że nie miała siły iść. Chowaliśmy się w wykopach. Samoloty bardzo nisko latały. Wszędzie było pełno trupów i różnych rzeczy, które upuścili uciekający ludzie. W Mławie był front. Uciekinierzy kierowali się w głąb Polski i trafiali między innymi do Raciąża. W końcu wróciliśmy do miasta. 

Halina Arceusz

"Z czasów dzieciństwa pamiętam niewiele. Później, gdy miałam 9-10 lat już trochę więcej. Zwykle przed Wielkanocą było dużo przygotowań, zwłaszcza świątecznego jedzenia. Na stole obowiązkowo musiało znaleźć się mięso. Piekło się makowiec, ciasto drożdżowe, baby wielkanocne. Piekło się też chleb. Wspólnie z braćmi malowaliśmy jajka, które były nieodłącznym elementem Świąt Wielkanocnych. Symbolem życia, siły, zdrowia. Do farbowania jaj wykorzystywano naturalne barwniki, takie jak łupiny cebuli, korę dębu, pędy młodego żyta. W Wielką Sobotę święcono pokarmy, wodę i ogień. Natomiast Niedzielę Wielkanocną rozpoczynała rezurekcja połączona z procesją i śpiewem pieśni „Wesoły nam dzień dziś nastał…”. Największą domową uroczystość stanowiło śniadanie wielkanocne. Rozpoczynało się je od podzielenia się jajkiem i składania sobie życzeń. Czas świąt upływał nam wyłącznie na odpoczynku i rozmowach w rodzinnym gronie. W Poniedziałek Wielkanocny na ulicach Raciąża panowała ogólna wrzawa. Od wczesnego ranka rozbrzmiewały krzyki i śmiech, zwłaszcza młodych dziewcząt obficie polewanych wodą przez kawalerów, czyli Śmigus-Dyngus. Graliśmy też z braćmi w wojnę na jajka. Gra polegała na tym, że stukaliśmy się czubkami jajek, jeśli jeden z nosków pękł gracz przegrywał. Zwyciężał ten, kto miał nierozbite jajko z obu stron. Było przy tym dużo śmiechu i zabawy. 

piątek, 09 kwiecień 2021 13:05

Ze wspomnień Henryka Wychódzkiego

Henryk Wychódzki 

"Urodziłem się w małym miasteczku na Mazowszu w rodzinie robotniczej, jako trzecie z kolei dziecko. Było to przed II wojną, wiosną 1936 r. Dzieciństwo moje było szczęśliwe, jak większości takich maluchów, ale co się dobrze zaczyna musi się skończyć. Jako małe dziecko z siostrami i bratem musieliśmy uciekać przed Niemcami. Tego co prawda nie pamiętam, ale jak miałem 5 lat mama nam opowiadała całą gehennę tej niepotrzebnej ucieczki. Jak każda matka bała się o nas. Na tej ucieczce było kilkaset ludzi z dziećmi. Każdy uciekał z dobytkiem albo bez niczego w nieznane. Poszliśmy pieszo z małym wózkiem, w którym była najmłodsza siostra. W czasie tego pochodu wmieszaliśmy się w kolumnę wojskową, która maszerowała w stronę Warszawy. Samoloty niemieckie zauważyły nas i Niemcy zaczęli strzelać i zrzucać bomby. Zrobił się okropny bałagan. Padały konie, byli ranni i zabici wśród uciekinierów i wojska. My szczęśliwie uciekliśmy do pobliskiego lasu. Po tym nalocie uciekaliśmy jeszcze kilka kilometrów, aż znaleźliśmy się 7 kilometrów od naszego miasteczka. Była to wioska, gdzie mieszkała macocha naszego ojca. Po tygodniu przyszedł po nas tata i zabrał nas z powrotem do domu.

piątek, 09 kwiecień 2021 12:50

Wspomnienie o wojnie Anny Barbary Talaśki

Anna Barbara Talaśka 

Urodziłam się w 1937 w Raciążu. Mój ojciec Jan Szefer, syn Marii z domu Knapp i Feliksa, urodził się 24 grudnia 1899 roku, we wsi Bońkowo w majątku, który należał do jego rodziców. W 1919 roku zaczął uczęszczać do Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. 24 kwietnia 1926 roku ojciec poślubił moją mamę Irenę. Przed wojną rodzice mieszkali w Warszawie przy ulicy Tamka. W 1934 roku nakładem Szkoły Głównej Handlowej ukazała się jego książka „Kalkulacja taryf inkasa wekslowego” oraz otrzymał tytuł Kandydata Nauk Handlowych. Następnie pracował w Banku Kredytowym S.A. w Warszawie, w Związku Rewizyjnych Spółdzielni Wojskowych, Towarzystwie Ubezpieczeniowym „Orzeł”. Jeszcze przed wojną rodzice przeprowadzili się do Raciąża. Kupili dom przy ulicy Płockiej 49 i na spółkę z panem Dramińskim, właścicielem majątku w Uniecku, młyn.

czwartek, 10 grudzień 2020 09:42

Wspomnienia z czasów okupacji Anny Fabrykiewicz

Anna Fabrykiewicz

Urodziłam się 1 marca 1937 roku w Raciążu. Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa związane z II wojną światową dotyczy zrzucenia bomb na Raciąż. Miałam 2,5 roku i stałam z moim wujkiem przy swoim domu, znajdującym się przy ulicy Kościelnej. Wtedy spadły bomby, jedna spadła za kościołem, a druga na łące za rzeką. Mama wracała wtedy z miasta i wszyscy uciekaliśmy do domu.

Drugie wspomnienie dotyczy pogłoski o puszczaniu gazu. Mieliśmy duży, murowany i szczelny dom. Kiedy poszła fama o gazie, to dwie rodziny sąsiadów przyszły do nas, aby razem z nami się schronić. Było nas dużo, był wielki hałas, ale ostatecznie pogłoska się nie sprawdziła i wszyscy rozeszli się do swoich domów.

czwartek, 10 grudzień 2020 09:42

Ze wspomnień Krystyny Kowalskiej

  Krystyna Kowalska 

"Urodziłam się w 1928 roku. 1 września 1939 roku w piątek, kiedy wybuchła wojna (byłam wówczas jedenastoletnią dziewczynką) zdałam do V klasy szkoły podstawowej i szykowałam się do rozpoczęcia roku szkolnego. Wczesnym rankiem wybrałam się ze swoją mamą na rynek (dzisiejszy plac A. Mickiewicza). Jak co piątek odbywał się tam targ. Burmistrz miasta stojąc na wozie przekazywał mieszkańcom, co należy robić w przypadku bombardowania. Nagle Niemcy zrzucili bombę na łąki pomiędzy kościołem a stacją kolejową. Ludzie zaczęli uciekać do domów. Wieczorem tata stanął w drzwiach i nie chciał nikogo wypuścić. Ja będąc ciekawską dziewczynką wcisnęłam się pomiędzy ręce ojca i zobaczyłam wielką czerwoną łunę na niebie, słyszałam huk wybuchających pocisków i granatów, i zaczęłam płakać.

Na drugi dzień do Raciąża przybyli uchodźcy uciekający z Mławy przed Niemcami za Wisłę, ponieważ kiedyś wierzono, że Niemcy za Wisłę nie przejdą. Uchodźcy przebywali w Raciążu dwa dni, potem ruszyli dalej. My wraz z rodziną uciekliśmy na wieś do miejscowości Cieśle.
W poniedziałek 4 września Niemcy zajęli Raciąż. Zebrali wszystkie dzieci i kazali nam pielić łyżkami bruk na rynku. Szkoły zamknięto. Uczyliśmy się w prywatnych domach po kryjomu.

O Wirtualnym Muzeum

 

  Misją naszego Muzeum Ziemi Raciąskiej jest dbanie o powierzone dziedzictwo kulturowe oraz upowszechnianie przeszłości i pamięci we współczesnym społeczeństwie. Mamy na celu stworzenie  możliwości zapoznania się z przedstawioną historią miasta w postaci zdjęć oraz artykułów.

 

Regulamin

Regulamin serwisu

Strony urzędowe Raciąża

Zapisz się na newsletter

Bądź na bieżąco z nowymi zasobami

 

 

„Stronę wykonano w ramach projektu: „Wzrost potencjału kulturalnego regionu poprzez rozwój infrastruktury kulturalnej w Gminie Miasto Raciąż” dofinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego na lata 2014-2020 oraz ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych  z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych”

Search